Rozmowa z Michałem Orłowskim, Wiceprezesem Zarządu Grupy TAURON ds. Zarządzania Majątkiem i Rozwoju
Jeszcze dwa lata temu kurs akcji TAURONA oscylował wokół 2 zł. Niedawno przekroczył poziom 9 zł. Czy Pana zdaniem to oznacza, że spółka była wcześniej poważnie niedowartościowana, czy może inwestorzy dostrzegli w niej ponadprzeciętny potencjał po ogłoszeniu nowej strategii, zakładającej ambitne cele transformacji energetycznej? Mam na myśli dążenie do neutralności klimatycznej do 2040 roku, inwestycje w OZE i magazyny energii, modernizację sieci dystrybucji oraz odejście od węgla. A może Pana zdaniem chodzi o oba te czynniki?
Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze, warto podkreślić naszą operacyjną skuteczność. W ostatnim czasie regularnie i znacząco przekraczaliśmy konsensusy analityków dotyczące wyników EBITDA – to bezpośrednio przełożyło się na pozytywne postrzeganie spółki na rynku.
Jednocześnie nasza nowa strategia wyraźnie stawia na dystrybucję i zieloną transformację. Nie ma co ukrywać, to właśnie segment dystrybucji – patrząc na wyceny mnożnikowe – stanowi najcenniejszą część całej Grupy. Do tego dochodzi nasz systematyczny dialog z interesariuszami, w tym z analitykami i funduszami inwestycyjnymi. Transparentna i konsekwentna komunikacja jest jednym z filarów budowania zaufania i wartości dla akcjonariuszy.
Strategicznie jesteśmy w pełni zbieżni z krajową transformacją energetyczną. Naszą sprawność potwierdza m.in. szybkie uzyskanie 11 mld zł z KPO na modernizację sieci dystrybucyjnych – to finansowanie na bardzo korzystnych warunkach: stałe oprocentowanie 0,5% i spłata dopiero od 2034 roku.
Umowa pożyczki była pierwszą pożyczką udzieloną przez BGK w ramach KPO w części przeznaczonej na sieci dystrybucyjne i jednocześnie największą pożyczką dla TAURON. Była to pierwsza największa w dziejach polskiego sektora energetycznego umowa na finansowanie inwestycji, która rozpoczęła wdrażanie przez BGK środków Funduszu Wsparcia Energetyki będącego częścią Krajowego Planu Odbudowy.
Równolegle pracujemy nad pozyskiwaniem kolejnych preferencyjnych finansowań. Otrzymaliśmy już granty z KPO na projekty wodorowe i złożyliśmy wnioski dotyczące OZE.
Nie da się ukryć, że przez długi czas byliśmy wyceniani z dużym dyskontem w porównaniu do sektora energetycznego na Zachodzie. Dziś inwestorzy dużo lepiej oceniają stabilność i perspektywy polskiego sektora energetycznego – i to również jest istotny zewnętrzny czynnik wspierający wzrost cen akcji TAURONA.
Czy Pana zdaniem warto nadal inwestować w akcje TAURONA?
Ostatnie zwyżki kursu pokazują, że inwestorzy wierzą w dalszy wzrost wartości naszych akcji oraz w potencjał spółki do tworzenia wartości. W naszej strategii zakładamy, że w kolejnych latach EBITDA będzie rosnąć. Dostrzegamy konkretne segmenty biznesu, które mają potencjał do generowania wartości, dlatego w pełni podzielam optymistyczną wizję naszych akcjonariuszy.
Czy ESG pozostaje dla Was ważnym obszarem? Przez kilka generatorów AI jesteście wymieniani jako jedni z liderów zrównoważonego rozwoju w polskiej energetyce. Po dojściu do władzy prezydenta Donalda Trumpa, światowy trend nieco spowolnił, ale można odnieść wrażenie, że w TAURONIE nie rezygnujecie z misyjności, a wręcz przeciwnie.
Nasza strategia to połączenie naszej wizji świata z pragmatyzmem biznesu – z naszej perspektywy transformacja energetyczna jest zasadna. Wierzymy, że sprawiedliwa transformacja i zrównoważony rozwój to kluczowe kwestie, na które powinniśmy stawiać.
Jesteśmy też przekonani, że rozwój naszej firmy jest w dużej mierze skorelowany z rozwojem regionów, w których działamy. Im lepsza będzie sytuacja gospodarcza na Śląsku, w Małopolsce czy na Dolnym Śląsku, tym większe będą perspektywy rozwoju naszej sieci dystrybucyjnej i tym więcej będziemy mogli inwestować. W efekcie przełoży się to na wyższy zwrot dla naszych akcjonariuszy.
Jako największy dystrybutor energii elektrycznej w Polsce, przykładamy ogromną wagę do rozwoju sieci, bo to ona umożliwia podłączanie kolejnych źródeł odnawialnych. Równocześnie stawiamy na segment sprzedaży — w ubiegłym roku dostarczyliśmy 27 TWh energii, a nasi klienci coraz częściej oczekują od nas zielonej energii.
Choć posiadamy też segment wytwórczy, to jego udział w wynikach jest mniejszy niż u naszych głównych konkurentów. Znaczną część naszej mocy wytwórczych stanowią jednostki z lat 70. i początku 80. XX wieku, których cykl życia naturalnie dobiega końca. W związku z tym planujemy sprawiedliwą transformację tych lokalizacji, co pozwoli nam znacznie zmniejszyć ślad węglowy i poprawić stan środowiska.
W całym tym procesie dostrzegamy elementy misyjne — wierzymy w rozwój regionu i dobrostan lokalnej społeczności, co doskonale łączy się z naszą strategią biznesową.
Jakie jest aktualne stanowisko w sprawie wyłączania aktywów węglowych ze spółek energetycznych? Co jakiś czas pojawiają się zapowiedzi na ten temat, po czym zapada cisza. Czy nie jest potrzebna konkretna, odważna decyzja i rzeczywiste przeprowadzenie takiej operacji ?
Wyłączenie aktywów węglowych można rozumieć na dwa sposoby – jako ich wydzielenie lub fizyczne wygaszenie. Te kwestie są ze sobą powiązane, ale różnią się charakterem. Z naszej perspektywy wydzielenie nie jest niezbędne do dalszego rozwoju spółki i otwarcie komunikujemy to stanowisko, które różni się od podejścia konkurencji.
Wyłączenie fizyczne tych aktywów jest jednak nieuniknione. Najstarsze elektrownie, takie jak Łaziska, Jaworzno III czy Siersza, są wykorzystywane coraz rzadziej – obecnie tylko kilkanaście procent czasu pracy, podczas gdy jeszcze kilka lat temu było to ponad 40%. Wyraźny spadek ich wykorzystania pokazuje, że ich rola w systemie będzie się zmniejszać.
W przypadku elektrowni węglowych najczęściej mówimy o terenach przemysłowych z rozbudowaną infrastrukturą przyłączeniową. Planujemy na tych obszarach rozwijać nowe projekty związane z wytwarzaniem energii, realizujące naszą strategię transformacji.
Czy to będą inwestycje związane z OZE?
Mówimy tutaj głównie o blokach typu OCGT czyli turbinach gazowych w cyklu otwartym. Są one znacznie bardziej elastyczne — można je szybko uruchomić „na guzik”, choć ich sprawność jest niższa niż bloków w cyklu łączonym, które obecnie powstają w Polsce. Dzięki temu stanowią doskonałe uzupełnienie systemu opartego na odnawialnych źródłach energii.
Dodatkowo rozwijamy technologie wspierające transformację. Niedawno pozyskaliśmy 133 mln zł dotacji na budowę elektrolizera w Jaworznie, blisko naszej elektrowni. Złożyliśmy też wnioski o dofinansowanie projektów magazynów energii.
Podsumowując, wydzielenie elektrowni węglowych mogłoby ułatwić restrukturyzację i wydłużyć życie tych aktywów, ale jednocześnie lokalizacje i doświadczeni pracownicy są dla nas bardzo cennym zasobem przy realizacji kolejnych inwestycji.
Czy oznacza to, że planujecie wykorzystać tereny po elektrowniach również pod rozwój lądowych farm wiatrowych?
Z uwagi na fizyczną odległość tych terenów od zabudowań oraz obowiązujące przepisy prawne, realizacja dużych farm wiatrowych na pokopalnianych terenach byłaby dość trudna. Ważnym czynnikiem są też lokalne warunki wietrzności, które na Śląsku bywają problematyczne. Dlatego łatwiej jest tam rozwijać instalacje fotowoltaiczne.
Oczywiście, nie wykluczamy realizacji mniejszych projektów wiatrowych w jednym lub dwóch miejscach. Jednak zdecydowanie lepiej wykorzystać te lokalizacje pod magazyny energii i panele fotowoltaiczne. Warto dodać, że obecnie fotowoltaika znajduje się nieco w defensywie ze względu na jej duży udział w systemie. Z drugiej strony, co oczywiste, preferujemy rozwój odnawialnych źródeł energii na terenach poprzemysłowych niż np. na gruntach rolnych.
Czyli TAURON nie poddaje się hasłom typu „drill baby drill” i konsekwentnie realizuje swoją strategię.
Warto pamiętać, że nasza sytuacja znacząco różni się od tej w Stanach Zjednoczonych. Przeciętny polski górnik wydobywa około 600 ton węgla rocznie, podczas gdy w USA jest to ponad 11 tysięcy ton. Amerykanie mają także dostęp do dużych zasobów taniego węgla oraz gazu łupkowego, co częściowo tłumaczy ich wybory energetyczne.
W Polsce, biorąc pod uwagę już istniejącą w systemie dużą liczbę farm wiatrowych i instalacji fotowoltaicznych, nie widzimy uzasadnienia dla rozwoju nowych bloków węglowych. Oczywiście, węgiel pozostaje ważnym źródłem energii w okresie przejściowym, ale tylko do momentu, gdy zbudujemy odpowiednie moce w innych technologiach.
W dłuższej perspektywie globalne zmiany i turbulencje nie wpłyną na naszą konsekwentną ścieżkę transformacji energetycznej.
Dlaczego TAURON preferuje inwestycje w lądową energetykę wiatrową zamiast w projekty offshore?
Mamy 45% udziałów w projekcie offshore Baltica 7, jednak ten kierunek nie jest dla nas najważniejszy. Zdecydowanie bardziej stawiamy na energetykę wiatrową na lądzie. Dlaczego? Ponieważ konsumenci z instalacjami fotowoltaicznymi potrzebują energii wtedy, gdy słońce nie świeci, a wiatr na lądzie jest bardziej konkurencyjny. Co więcej, realizujemy projekty lądowe bez konieczności wsparcia subsydiami.
Postawiliśmy na własny dewelopment, który rozpoczęliśmy praktycznie od zera w zeszłym roku. Chcemy, by nasze projekty były jeszcze bardziej efektywne kosztowo, co pozwoli nam dostarczać energię z wiatraków przy niższych cenach do sieci. Wybieramy technologie, które umożliwiają utrzymanie rachunków na racjonalnym poziomie lub nawet ich obniżenie.
Warto jednak pamiętać, że znacząca część końcowego rachunku za prąd nie jest przez nas kontrolowana.
Dziękuję za rozmowę.