Największy fundusz na świecie – Rządowy Globalny Fundusz Emerytalny Norwegii – zasilany jest głównie dochodami z ropy. Prawda, że mało ekologicznie? Nie przeszkadza to Skandynawom wykluczać z listy spółek, w które inwestują, wielu firm uzależnionych od wydobycia surowców. Przyjrzyjmy się tzw. „exclusive list” i zastanówmy, czy może stanowić podstawę to etycznego inwestowana.
Gigant z Północy
Norwegowie, a konkretnie tamtejszy bank centralny, zarządzają majątkiem stanowiącym około 1,5 % globalnych aktywów. To, plus miano największego fundusz na świecie, zarządzającego bilionem dolarów, sprawie, że każda ich decyzja inwestycyjna jest z uwagą przyjmowana przez rynek. Dotyczy to zwłaszcza decyzji o pozbyciu się akcji konkretnych spółek.
Od 2015 decyzje takie podejmuje Bank Norwegii (poprzednio należało to do kompetencji norweskiego rządu). Nie sam, bo wcześniej dostaje rekomendacje od Rady Etyki, której członków powołuje Minister Finansów. Pełną listę wyłączeń, wzbogaconą o podmioty pod obserwacją (poprzedza wyłączenie) znaleźć można na tej stronie . Są wśród nich cztery firmy z Polski (chronologicznie):
- Bogdanka – produkcja węgla/energii opartej na węglu – wyłączenie od 14 kwietnia 2016
- JSW – produkcja węgla/energii opartej na węglu – wyłączenie od 21 grudnia 2016
- PGE – produkcja węgla/energii opartej na węglu – wyłączenie od 7 marca 2017
- Atal – poważne naruszenie praw człowieka – wyłączenie od 16 stycznia 2018
Wykluczeni giganci i …polski deweloper
Polacy są w doborowym towarzystwie. Na liście obserwacyjnej jest m.in. Berkshire Hathaway Energy, energetyczne ramię imperium Warrena Buffeta (swoją drogą, mocno inwestujące np. w energię słoneczną). Jest też Airbus, Boeing, Lockheed Martin (za produkcję broni jądrowej) Phillip Morris (papierosy) czy San Leon Energy (mieli się dorobić na polskich łupkach) za poważne naruszenie norm etycznych. Spółkom energetycznym łatwo trafić na listę (wystarczy, że 30 proc. ich aktywów lub/i 30 proc. przychodów pochodzi z węgla. Ala co na tej liście robi Atal, deweloper notowany na GPW?
Przy inwestycjach dewelopera byli zatrudnieni pracownicy z Korei Północnej, za co zarabiali głodowe stawki. O sprawie kilka lat temu pisała Gazeta Wyborcza. Decyzję i komentarz Atala znaleźć można na stronach Pulsu Biznesu.
Dziś Koreańczyków w Polsce nie ma, bo zmieniło się prawo – dowiedziałem się w Atalu. Co ciekawe, spółka właśnie przygotowuje odpowiedzi na pytania Norwegów. Zbliżone do tych, które fundusz zadawał przed podjęciem decyzji o wpisania na listę wyłączeń
– Norwegowie kontaktowali się z nami przed podjęciem decyzji. Wielokrotnie tłumaczyliśmy, jak sytuacja wyglądała w rzeczywistości, przekazywaliśmy im sprostowania nieprawdziwych informacji itp. Ostatnio znów dostaliśmy zapytania od funduszu i jesteśmy w trakcie opracowywania odpowiedzi. Funduszy pyta o różne polityki korporacyjne – środowiskowe, równościowe, różnorodnościowe, itp. – wyjaśnia Atal.
Fundusz kontaktuje się zatem ze spółkami, które chce piętnować, a potem co jakiś (nieokreślony) czas sprawdza, czy przesłanki wykluczenia nadal istnieją. Dla Atalu decyzja Norwegów to nie jest być albo nie być, choć już grubo ponad stu polskich emitentów znajduje się w portfelu funduszu-giganta (ciekawa analiza na stronach Parkietu). I nie tylko chodzi tu o notowania akcji.
Są już banki w Polsce, które nie chcą uczestniczyć w transakcjach z tymi 4 spółkami z „listy norweskiej” m,in. odmawiając udzielenia gwarancji bankowej dostawcom usług dla tych spółek, w procesie przetargów publicznych. Historia dzieje się na naszych oczach.
— Krzysztof Wróbel (@kwroobel) November 16, 2019
W ogniu krytyki
Norwegowie decyzje etyczne podejmują w imieniu swoich obywateli, walczących o dobro świata. Ale nie wszystkim się to podoba. Nowy, konserwatywny rząd norweski, już zimą zapowiadał zmiany w standardach etycznych. Kontrowersję wzbudziły pomysły dołączenia hazardu czy wydobycia ropy do listy nieetycznych działań. Dopiero w czerwcu 2019 z listy wykluczeń zniknął amerykański WalMart. Za co na nią trafił? Za naruszenie praw człowieka (czyli złe warunki pracy). Co ciekawe, ta kategoria wykluczeń obejmuje też np. złe traktowanie związków zawodowych.
Norwegom zarzuca się też hipokryzję. Z jednej strony, cały majątek zgromadzili na „brudnej” ropie. Z drugiej, o wykluczeniach informują dopiero po sprzedaży posiadanych papierów. Po to, by nie stracić na spadku kursu wywołanym informacją o wyjściu z inwestycji. Słowem – niech się martwią inni inwestorzy.
Dla mnie, norweski przypadek to dowód na to, że trudno o obiektywną ocenę tego, czy dana inwestycja jest etyczna. To samo dotyczy inwestycji ESG. Główną bolączką rynku jest brak rankingów, które stałyby się rynkowym i miarodajnym benchmarkiem. Z tego powodu niektóre instytucje – jak Norwegowie – próbują wypracować własną, często mocno subiektywną metodykę. Inne wolą kupić gotowe ratingi i opakowywać je w produkty finansowe. Jednym i drugim przyjrzę się w najbliższych tygodniach.
Zapraszam także na konferencję dedykowaną ESG, którą będę miał zaszczyt prowadzić. Już 25 listopada, ale ciągle można się zapisać >>