Trwa tydzień strajków klimatycznych na całym świecie. Protestującym w słusznej sprawie podpowiadam – chcecie być skuteczni? Idźcie na giełdy, do banków, funduszy. Przekonajcie inwestorów do swoich racji. To wystarczy.
Kilka miesięcy temu Książe Karol witał uczestników corocznej konferencji inwestorskiej CFA Institute nawoływaniem do finansowania projektów wyłącznie odpowiedzialnych klimatycznie. Jak to wykonać w praktyce? Nie inwestuj w producentów samochodów, którzy nie stawiają na niskoemisyjne silniki. Nie ubezpieczaj spółek opartych na węglu. Nie finansuj spółek energetycznych, jeśli te nie idą w stronę zielonej energii.
Moda na ekoinwestycje…
Wydawało mi się to wówczas trochę głosem wołającego na puszczy (zwłaszcza po wycince w tej Białowieskiej), ale okazuje się, że wielu inwestorów słucha. Norweski Government Pension Fund Global, zarządzający ponad bilionem dolarów, w czerwcu – po głosowaniu parlementu – zaczął wyprzedaż akcji spółek kopalnianych i naftowych.
Z najnowszego (świetnego raportu) Deutche Banku, dowiedziałem się, że już 30 proc. globalnych aktywów należy to tak zwanych inwestycji ESG (co to? Przeczytaj). Jeśli trend się utrzyma, za dekadę już 95 proc. pieniędzy podążać będzie tylko w stronę inwestycji odpowiedzialny społecznie i klimatycznie. Do trendu podłączają się znane nazwiska, z Billem Gatesem, Elonem Muskiem i Michaelem Bloombergiem na czele. Od 2010 r. do sektora niskoemisyjnej energii popłynęło 2,6 biliona dolarów.
Akcjonariusze/Inwestorzy głosują nogami, co może mieć też związek ze zmianami pokoleniowymi. Twarzami protestów klimatycznych są nastolatkowie. Wkrótce to oni będą rządzić światem i bić się ze zgredami z Wall Street. Tymczasem Goldmach Sachs podaje, że 83 proc. jego stażystów chce podatku węglowego, by walczyć ze zmianami klimatycznymi.
…ale uwaga na ekopapkę
Droga do zmian jednak jest mocno wyboista. We wspomnianym raporcie Deutsche Banku czytam też, że 9 na 10 zarządzających największymi funduszami przyznaje, że ma mandat do inwestycji ESG. Jednocześnie, tylko 4 na 10 wprowadziło te elementy do swoich modeli wycen. Problemem może być raportowanie spółek, które – widząc, w jaką stronę zmierza rynek – coraz nachalniej stosują tzw. greenwashing. Poprosiłem 18-letnią córkę o definicję – to „marketingowa, zielona, ekopapka”.
Konieczne są zatem nowe, obiektywne ratingi, nie bazujące wyłącznie na deklaracjach emitentów. Dotyczy to także Polski. Fajnie, że Giełda zrobiła WIG-ESG, ale nie skorzystaliśmy z okazji i nie dowiedzieliśmy się, co naprawdę oznacza bycie firmą odpowiedzialną społecznie. Indeks bazuje na subiektywnych ocenach jednego z funduszy (nie podważam metodologii, ale musielibyśmy ją poznać i – jako inwestorzy – mieć na nią wpływ, a także korzystać z wielu źródeł oceny ESG).
Dobrostan ponad wartość
Jak powyższe zjawiska odnajdują się w nauce o inwestycjach? Coraz więcej badań pokazuje, że akcjonariusze godzą się z niższą stopą zwrotu z akcji, o ile ten niższy zysk jest uzasadniony odpowiedzialnym klimatycznie i społecznie prowadzeniem spółki. Słynna „shareholder value”, o której uczyłem się na studiach jako o determinancie oceny zarządów, zostaje zatem zastąpiona przez „shareholder welfare” (nie, nie chodzi o dobrobyt z politycznego Programu PiS).
Stąd już tylko krok od pytania do Ciebie, drogi Inwestorze:
Czy – jako inwestor – zgodziłbyś się z niższą stopą zwrotu, jeśli przedmiot Twoich inwestycji poświęciłby cześć potencjalnego zysku ze względu na środowisko/odpowiedzialność społeczną/ład korporacyjny (ESG)?
— Przemek Barankiewicz (@Barankiewicz) September 22, 2019
Nie jest źle, ale może być lepiej. Demonstrujący, kierunek Świętokrzyska i Książęca!